Koszmar drugiej połowy: LKS Goczałkowice – Podlesianka 4-0
2 kwietnia 2017W 18 kolejce ligowej nasz zespół gościł u lidera z Goczałkowic, gdzie jechał z zamiarem sprawienia małej niespodzianki. Niestety, mimo tego, iż zwłaszcza w pierwszej części gry, mocno postraszyliśmy kandydatów do awansu, to z delegacji wróciliśmy na tarczy…
Pierwsza część gry to bardzo dobra gra naszego zespołu, który zupełnie zdominował faworyta, stawiając bardzo wysoko poprzeczkę. To, że Podlesianka w pierwszych 45 minutach nie zdobyła bramki, gospodarze zawdzięczać mogą swojemu golkiperowi, który kilkukrotnie uratował skórę swoim kolegom. Szczególnie groźni w naszych szeregach byli Marcin Rosiński i Radosław Kaczmarczyk, z którymi zupełnie nie radziła sobie defensywa Goczałkowic. Trzykrotnie popularny „Rosa” uderzał bardzo mocno z dystansu, lecz szczęście było po stronie naszych rywali. Również „Kaczi” postraszył broniącego bramki Kubinę, ale ten nie dał się zaskoczyć strzałowi, a przy dobitce Rennera sędzia odgwizdał (wątpliwego) spalonego.
Długimi momentami zamykaliśmy gospodarzy we własnym polu karnym egzekwując ogromną ilość stałych fragmentów gry – rzutów rożnych i rzutów wolnych z okolic 20-30 metra od bramki LKS-u, niestety bez efektu.
Z pewnością gry zawodnikom obu zespołom nie ułatwiała fatalna nawierzchnia boiska, której raczej bliżej było do słabej A-klasy aniżeli IV-ligi, do której chcą zmierzać gracze ze śląskiego uzdrowiska.
Na losy meczu duży wpływ miała kontuzja i zejście z boiska, znajdującego się od początku rudny w wyśmienitej formie Kamila Szostka. „Szosti” został brutalnie sfaulowany jeszcze w pierwszej części gry, a niesmak pozostawiła decyzja sędziego, który nie tylko nie gwizdnął faulu Kordonia, ale wręcz zinterpretował sytuację jako nieprzepisowe zagranie skrzydłowego Podlesianki…Nasz zawodnik po bezpardonowym ataku na nogę został odwieziony do szpitala.
Nie był to ostatni błąd sędziego, gdyż w ostatnich minutach pierwszej połowy, nie odgwizdał ewidentnego rzutu karnego dla naszej drużyny, kiedy po dośrodkowaniu Drzymały ręką zatrzymał piłkę w polu karnym Maroszek.
Na przerwę oba zespoły zeszły z bezbramkowym remisem, choć tak jak opisywaliśmy bardziej z tego faktu powinni być zadowoleni gospodarze.
W drugą część gry lepiej weszli miejscowi, egzekwując kilka groźnych rzutów rożnych, a pierwsze ostrzeżenie dał najgroźniejszy w szeregach LKS-u -Piesur, który zaraz na początku drugiej połowy groźnie uderzał w stronę naszej bramki.
Kiedy zaczęliśmy opanowywać sytuację boiskową zdarzyło się najgorsze. Kapitana akcję lewą stroną wykonuje Mateusz Piesiur – „łamie” z piłką do środka i fenomenalnym strzałem z rogu pola karnego zdobywa gola na 1-0. Bramka ta z pewnością podziałała bardzo źle na naszych graczy, bo od tego momentu musieliśmy grać atakiem pozycyjnym, co na tego typu boisku było niezwykle ciężkie.
Dosyć blisko wyrównania było po rzucie wolnym Zająca, gdzie Kaczmarczyk główkował w boczną siatkę, ale generalnie nasze ataki rozbijały się o skomasowaną obronę „Goczałów”.
Druga bramka to seria małych błędów naszych zawodników, brak reakcji sędziego na faul na Widence oraz doskonałe zachowanie Furczyka, który przepuszcza pod nogami zagranie wzdłuż bramki B.Grygiera, dzięki czemu Piesiur plasowanym strzałem pokonuje Wolana.
Po tym golu zaczęliśmy intuicyjnie się otwierać próbując złapać kontakt, co tak doświadczona drużyna jak Goczałkowice doskonale umiała wykorzystać. Dobijające nas gole strzelali młodszy z braci Grygierów – Błażej oraz raz trzeci Mateusz Piesiu.
Nasz zespół wrócił po tym spotkanie na miejsce, które zajmował po rundzie jesiennej, czyli bardzo niebezpieczną 12 lokatę, lecz ciągle mamy nadzieję, iż dobra gra, którą regularnie prezentuje nasz zespół w tej rundzie zacznie przynosić efekty w postaci wyników.
Nie ma co ukrywać, iż terminarz mamy niesamowicie ciężki. Już w następnej kolejce podejmować będziemy kolejnego z faworytów ligi – Unię Kosztowy. Na pewno zrobimy wszystko by zmazać niesmak jaki pozostał po meczu z Goczałkowicami. Częstym powiedzeniem w piłce nożnej jest hasło „wynik lepszy niż gra”, natomiast na Podlesiu częściej słychać parafrazę „gra lepsza niż wynik”. Oby już niedługo…
Niebawem na kanale Podlesianka.TV dostępny będzie skrót spotkania oraz pomeczowe wywiady, o czym poinformujemy osobnym artykułem. Na portalu Slaskisport.tv pojawi się również galeria zdjęć.
Protokół meczowy:
18. kolejka Klasy Okręgowej gr I
sobota, 1 kwietnia, godz. 17:00, Stadion Gminny, ul. Uzdrowiskowa 41, Goczałkowice-Zdr.
LKS Goczałkowice-Zdrój – LGKS 38 Podlesianka 4:0 (0:0)
1:0 – Piesiur, 54 min
2:0 – Piesiur, 69 min
3:0 – B.Grygier, 77 min
4:0 – Piesiur, 80 min
Sędziował: Krzysztof Palej (Knurów)
LKS: Kubina – A. Piszczek (46. A. Grygier), Maroszek, J. Kordoń, Maśka – Furczyk, Baron, Rączka (46. Skipioł), Piesiur (c), B. Kordoń (59. B. Grygier), Dragon (84. Nowak). Trener Damian BARON.
Rezerwa: Pietryja, Domka
PODLESIANKA: Wolan – Witas (58. Kubacki), Nawrot, Renner, Widenka – Brehmer (c), Rosiński (82. Rawicki), Nowak (75. Fabian), Szostek (34. Zając), Drzymała – Kaczmarczyk. Trener Daniel KACZOR.
Rezerwa: Fojcik, Kiełbowicz, Stompor
Żółte kartki: B. Kordoń – Nawrot.
foto: www.slaskisport.tv/Agata Dworczak