Podlesianka – historia najnowsza odc. 1

Podlesianka – historia najnowsza odc. 1

11 grudnia 2018 Wyłączono przez Admin2

Minęło pięć lat, od kiedy świętowaliśmy 75-lecie powstania naszego Klubu. Czas ucieka bardzo szybko i ani się nie obejrzeliśmy, a świętujemy kolejny okrągły jubileusz – tym razem 80-lecia. Przez ten czas wydarzyło się naprawdę sporo. Można powiedzieć, że te 5 lat to istny rollecoaster – były i wzniosłe chwile z sukcesami, ale porażki zakończone goryczą spadku z ligi. Były sezony w których do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie, ale i takie, w których do ostatniej kolejki ważyły się losy awansu.

Jakie więc było te ostatnie 5 lat przeczytacie w naszym reportażu obejmującym poszczególne sezony, począwszy od 2012/2013 .

Naszą historię zaczynamy w sierpniu 2012.Choć pięciolecie zaczyna się w 2013, to oczywistym jest, że musimy zahaczyć o cały sezon, który rozpoczął się w roku poprzedzającym omawiany okres. Ale od początku…

Bez planów, ale z awansem! Sezon 2012/2013

Sezon 2012/2013 rozpoczęliśmy bez wygórowanych aspiracji, ale z nadziejami na poprawienie wyniku z sezonu poprzedniego, w którym w pierwszym okresie swojej pracy trener Rafał Bosowski zdobył z zespołem 7 miejsce w tabeli.  

Choć klub nie dokonał wielu wzmocnień, to wartym odnotowania było przyjście Krzysztofa Michalskiego, który choć ostatnie pół roku grał w A-klasowej Sparcie Katowice, to na swoim koncie miał 76 meczów w III ligowym Rozwoju Katowice, w których strzelił aż 19 goli. Odbudowa tego snajpera troszkę musiała potrwać, ale efekty tego transferu przyszły z czasem i na pewno zaskoczyły wszystkich na ogromny „plus”. Warto też wspomnieć, że nie był to jedyny przedstawiciel Rozwoju Katowice w naszym składzie.

Obrona budowana była w oparciu o wychowanków znanego z wcześniejszej pracy przy Sołtysiej – Mirosława Woźnicy,  czyli zawodników rocznika 1989. Tworzyli ją bardzo solidni – Paweł Koźniewski, Marcin Łoboda i Mateusz Sowa. Naszą defensywną trójkę uzupełniał starszy o 2 lata Łukasz Piwczyk.   

Rozwojową przeszłość mieli również  – dynamiczny skrzydłowy Karol Jakubczyk, jeden z najlepszych snajperów w historii Podlesianki – Łukasz Knapek, czy już wtedy noszący opaskę kapitana Dawid Brehmer. Warto również wspomnieć, iż już wtedy pierwsze kroki w naszym zespole stawiał wówczas 16-letni wychowanek – Dawid Jurowicz, którego talent miał dopiero wystrzelić troszkę później.

Zaczynamy granie! Początki były jednak trudne…

Początek sezonu nie wróżył niczego dobrego – na inaugurację przegrywamy z kretesem 1-4 z Grodźcem Będzin, a na dodatek tracimy po czerwonej kartce młodego zdolnego wychowanka bramkarskiego – Kamila Bartkiewicza, którego awaryjnie zastępuje inny 18-latek – Kamil Ćwiękała.

Kolejne mecze nie przyniosły przełomu, bo choć wygraliśmy 1-0 z Rymerem Rybnik po bramce Adriana Leksa w 89 minucie, to później znowu wysoko przegrywamy u siebie z Ciężkowianką Jaworzno 0-3, gdzie katem naszych zawodników okazuje się wprowadzony po przerwie Radomir Jarzynka. Na wysokości zadania nie staje niestety dubler Bartkiewicza – Kamil Ćwiękała, który dwie piłki dostaje od popularnego „Jarzyny” za tzw kołnierz, co długo jeszcze pozostaje tematem żartów w Podleskiej szatni. W meczu z występującym obecnie w …chrzanowskiej Klasie A klubem z dzielnicy Jaworzna debiutuje w naszych barwach pozyskany last minute z Gwarka Ornontowice – Andrzej Sarzała. Choć po debiucie nic na to nie wskazywało, stał się on w niedługim czasie wiodąca postacią podleskiej defensywy.

4 kolejka to szczęśliwy punkt z Unią Dąbrowa Górnicza, z którą do 87minuty przegrywamy 1-3. Rzutem na taśmę gole strzelają wpuszczeni w 70 minucie gry – Marcin Łoboda i Dariusz Kubacki. W pierwszej połowie punktuje dla nas strzałem głową – Mateusz Sowa.

Po tym spotkaniu, choć punkt zdobyty w takich okolicznościach mógł nas cieszyć , to nikomu nie było do śmiechu. 4 punkt po 4 spotkaniach to bilans, który jasno wskazywał, że czeka nas ciężka walka o utrzymanie. Tym bardziej, że najtrudniejsi rywale mieli dopiero nadejść.

W kolejnym spotkaniu udaje nam się szczęśliwie wyszarpać zwycięstwo 3-2 ze bardzo doświadczonym zespołem Strażakiem Mierzęcice. Ze snu zimowego budzi się wtedy Krzysztof Michalski, który strzela swoje dwa premierowe gole na Sołtysiej, tworząc powoli dobry duet ofensywny z doświadczonym Łukaszem Knapkiem. Kolejnego gola dorzuca 23-letni Mateusz Sowa, który pokazuje, że jako środkowy obrońca nie obca mu umiejętność gry pod bramką rywala. Mimo zwycięstwa na kolejny mecz czekamy jak na ścięcie, gdyż czeka nas wyjazdowy pojedynek z jednym z faworytów do awansu i powoli odradzającą swoją potęgę – Wartą Zawiercie.

Mateusz Sowa trafia ze Strażakiem Mierzęcice

Do dziś wielu zawodników z wesołością wspomina o sentencji spikera Warty, który przed samym meczem recenzował nasz zespół jako sprawce sensacyjnego zwycięstwa w poprzedniej kolejce ze Strażakiem Mierzęcice i mającego raczej skromne ambicje sięgające co najwyżej utrzymanie się w Klasie Okręgowej. Jak bardzo się mylił, tego nawet nie przypuszczali przed pierwszym gwizdkiem sami zawodnicy Podlesianki. Całe 90 minut to absolutna hegemonia klubu z Podlesia, który nokautuje faworytów wynikiem 4-0! Łupem bramkowym dzielą się ponownie ustrzeliwujacy dublet – Krzysztof Michalski oraz Łukasz Knapek i Marcin Łoboda. To po tym spotkaniu w pomieszczeniach zawierciańskiej łaźni padają słowa, znane później jako „Klątwa Muszala”. Ich autorem jest Artur Muszalik, który zawyrokował, iż „Teroz wygromy już wszistkie szpile do końca rundy”!

Środkowy pomocnik Podlesianki i autory słynnej „klątwy” – Artur Muszalik

Jak się okazało „Klątwa” miała potężną moc i odczarować miał ją dopiero pół roku później Grodziec Będzin, ale nie uprzedzajmy faktów.

Kolejny mecz udowodnił, że mimo dobrej formy, nikt nie będzie się póki co bać zespołu Podlesianki. Choć w meczu z Wawelem Wirek spotkanie kończyliśmy 11 na 9 po czerwonych kartach dwóch wyśmienitych snajperów „Wawlorzy” – Adriana Mola i Grzegorza Kałużnego, to tylko dzięki złotemu golowi Krzysztofa Michalskiego w 75 minucie, udało się zdobyć 3 punkty.

Na szczęście kryzys został zażegnany i w kolejnym meczu organizujemy „Pokaz siły” gromiąc LKS Łagiewniki 9-2. Hattrik’a notuje Michalski, który w 8 meczach ma już 8 goli! Dla gości z dzielnicy Bytomia punktuje Adam Bremer, na co reakcję jest gol Dawida…Brehmera. Popularny Didi, choć do dziś rzadko zbliża się do pola karnego rywali, strzela jednego z najpiękniejszych goli tamtego sezonu, przejmując  tyłem do bramki na klatkę piersiową dośrodkowanie Michalskiego i uderzając z półobrotu nie do obrony.

9 kolejka to już pojedynek z kolejny faworytem do awansu, czyli świetnie dotychczas punktującą – Przemszę Siewierz. Mecz ten miał kilka mocnych podtekstów, bo tajemnicą poliszynela była wzajemna niechęć obu szkoleniowców – naszego Rafała Bosowskiego i trenera Siewierzan (w latach 2005-2007 trenującego LGKS) – Mirosława Woźnicy. Na dodatek siewierskie barwy przywdziewali „skreśleni” z Podlesianki parę miesięcy wcześniej przez popularnego „Apiego” – Łukasz Kuc, Michał Woźnica, Jakub Kopczyk czy Damian Buda. Spotkanie te od samego początku należało tylko i wyłącznie do Podlesia! Wynik 3-0 to najmniejszy wymiar kary, który  mogliśmy wymierzyć Siewierzanom. Strzelecką passę podtrzymał Krzysztof Michalski, ale tytuł  „mann of the match” przypadł naszemu rozgrywającemu Sebastianowi Bubrowskiemu, który strzelił 2 gole. Przemsza na długo zapamiętała lekcję profesorów z Podlesia, a że jej zawodnicy potrafili wyciągać wniosku z porażek, przekonaliśmy się srogo w meczu rewanżowym. Tymczasem wracajmy do rundy jesiennej.

Strzelec dwóch goli z Przemszą Siewierz – Sebastian Bubrowski w pojedynku z Marcinem Marko

W ostatnich spotkaniach snajperski splendor spływał na popularnego „Słonika”, czyli Krzysztofa Michalskiego, ale nie było by wielu jego bramek, gdyby nie o 3 lata starszy i powoli schodzący ze sceny Łukasz Knapek. Popularny Kapi to chyba jedno z najlepszych „pokręteł” w tamtych czasów w naszej lidze, a że bramek w karierze miał już ponad 100, to jego instynkt w polu karnym wykazał się w kolejnym spotkaniu z Kolejarzem Katowice.  Wygrywamy na „syntetyku” na Rapidzie 4-2 a autorem hattrcik’a jest właśnie Łukasz Knapek. Jednego gola po faulu na – a jakże – na Knapku zdobywa z rzutu karnego Sebastian Bubrowski.

Czterech obrońców Kolejarza Katowice to za mało na Łukasza Knapka. Hattrick i asysta to jego bilans w tym meczu

Kolejne dwa spotkania wygrywamy bez większych problemów, zwłaszcza, że oba gramy na własnym boisku, gdzie zawsze czujemy się bardzo mocni. Najpierw ogrywamy bez problemu Uranię Ruda Śląska 4-1, w kolejnym meczu dostać ostrzeżenie by nie lekceważyć nikogo. Naszym rywalem był ostatni w tabeli Jastrząb Bielszowice, który po 17 minutach wygrywał już 0-2! Szybko „prostujemy” swoją pozycję i po 2 golach Michalskiego i 1 Brehmera wychodzimy na prowadzenie 3-2. Grający w 10-tkę goście nie odpuszczają i w 80 minucie strzelają gola na 3-3. Na szczęście wiara w zwycięstwo tliła się do samego końca i w 93 minucie Łukasz Piwczyk strzałem głową daje zwycięstwo Podlesiance!

Kolejny mecz rundy jesiennej to mecz bez historii, w którym po dwóch golach Michalskiego i jednym Sowy ogrywamy bez problemów Siemianowiczanką 3-0, by podejść do przedostatniego pojedynku rundy jesiennej czyli bardzo prestiżowego meczu z ciągle ambitnym i chcącym wrócić na poziom 4 ligi – AKS-em Niwka. W składzie Sosnowiczan kilku naorawde mocnych zawodników na czele z Grzegorzem Oberajem, Jakubem Stefańskim, czy braćmi Kamilem i Mariuszem Koreptą. Zaczynamy od poważnego ciosu, po w 5 minucie z powodu urazu mięśniowego schodzi strzelający an potęgę Krzysztof Michalski. Zastępuje go mający kapitalny okres w poprzednich latach Adrian Leks, który jednak w drugim roku pracy z trenerem Bosowskim traci miejsce w składzie i wchodzi raczej na końcówki spotkań. Zaczynamy dobrze bo kolejnego gola w sezonie zdobywa niezawodny w walce powietrznej Mateusz Sowa. W 56 minucie wyrównuje Patryk Stefański i mimo ogromu pracy włożonego w te spotkanie przez oba zespoły do 94 minuty utrzymuje się remis 1-1. To właśnie wtedy w o snajperskim instynkcie przypomina sobie Adrian Leks i ku istnej euforii licznie zgromadzonych kibiców strzela zwycięskiego gola dla Podlesianki! Radość niesamowita, ale najważniejsze jest to, że 3 punkty zostają na Sołtysiej!

Bartosz Gruszczyński goni Grzegorza Oberaja z AKS Niwka

Bramka w 90 minucie gry z AKS Niwka. Widok ze strony kibiców. Zdjęcie aż bije od emocji!

Ostatni pojedynek rundy jesiennej to wyjazd do Brzezin Śląskich, gdzie podejmuje nas miejscowy Orzeł. Mecz od pierwszej do ostatniej minuty pod dyktando Podlesianki, która pewnie wygrywa 4-1. Pierwsze swoje dwa gole w naszych barwach zdobywa Andrzej Sarzała, a na dokładkę trafienie dorzuca Adrian Leks. Jedno trafienie jest samobójcze, a honorowego gola dla Orła zdobywa legenda piekarskiej piłki – Adam Benjamin.

Radość Andrzeja Sarzały po premierowej bramce dla Podlesianki w meczu z Orłem Brzeziny. Potem jeszcze symboliczna kołyska dla nowo narodzonej córeczki

Rundę kończymy na drugiej pozycji z 1 punktem straty do liderującego Grodźca Będzin. Pozycja wyjściowa doskonała, zwłaszcza, że do promocji miała przystąpić też 1 najlepsza drużyna z drugiej pozycji w 4 grupach Klasy Okręgowej.

Przez zimę w składzie Podlesianki dochodzi do sporej ewolucji. Buty na kołek zakłada legendarny Łukasz Knapek, jednak bilans zysków i strat wychodzi na plus. Do zespołu przychodzi młody Daniel Paszek, który ma już na swoim koncie 3 sezony regularnych występów na poziomie III i II ligi w Rozwoju Katowice, a po kilku sezonach wraca po kilku sezonach gry w innych klubach (Gwarek Ornontowice i AKS Mikołów) wraca do zespołu Grzegorz Sikora. Hitem natomiast jest przyjście Grzegorza Rajmana, który oprócz zdobycia „Brązowych Butów” za najlepszego 3-ligowca sezonu 2002/2003 miał w swoim cv występy zarówno w Ekstraklasie (Odra Wodzisław), jak i na jej zapleczu (Ruch Chorzów). Na półroczny epizod wybiera się również do Podlesia dobrze znany z późniejszego okresu gry w naszych barwach – Piotr Wolan. 

Zimą sięgamy po mocne posiłki. Na Sołtysią trafia Grzegorz Rajman, który ma swojej karierze 4 występy w ekstraklasowej Odrze Wodzisław

Po zimowym okresie przygotowawczym, w którym mocno pracowaliśmy nie tylko nad motoryką, ale również nad zmianą systemu gry. Odejście Knapka i przyjście kolejnego środkowego pomocnika – Rajmana, wymusiło na trenenerze Bosowskim zmianę ustawienia z dwójki napastników i dwójki środkowych pomocników, na grę trójki środkowych i jednego napastnika, zwanego już od jakiegoś czasu „dziewiątką”.    

Zima dawała się ostro w znaki i liga zainagurowana miał być dopiero 13 kwietnia, czyli o miesiąc później niż odbywa się to w ostatnich kilku latach (!).

Pierwsze wiosenne spotkanie to od „gra o tron”, czyli wyjazdowy szlagier z Grodźcem Będzin. Zainteresowanie meczem było ogromne ii do dzielnicy Będzina ruszył 50-osobowy autokar pełen kibiców Podlesianki. Niestety mimo szczerych chęci i ogromu pracy w okresie przygotowawczym wykonanej przez nasz zespół na trudnym i grząskim boisku Grodźca po prostu nie istnieliśmy. Lider pewnie pokonał nasz zespół 3-0 i na dzień dobry powiększył przewagę do 4 punktów.

Debiut Daniela Paszka w inaugurującym wiosnę meczu z Grodźcem Będzin.

Trzeba się było szybko dźwigać psychicznie po porażce, która zakończyła wyśmienitą serię 11 ligowych zwycięstw z rzędu. Następny mecz pokazał, że runda ta wcale nie będzie łatwa. Domowy mecz z Rymerem Rybnik wydawał się idealnym momentem na przełamanie po laniu z Grodźcem, ale niestety na przerwę schodziliśmy przegrywając 0-2. Czyżby marzenia o awansie miały być zaprzepaszczone już w dwóch pierwszych meczach rundy rewanżowej? Nic z tych rzeczy! Nowo pozyskani  zawodnicy pokazali, że ich sprowadzenie było doskonałym ruchem i po przerwie na listę strzelców wpisali się kolejno: Grzegorz Rajman, Grzegorz Sikora a zwycięskiego gola w 75 minucie zdobył Daniel Paszek! Wynik końcowy 3-2 dla Podlesianki!

Kamil Bartkiewicz pokonany po raz drugi prze zawodnika Rymera Rybnik. Kto by przypuszczał, że mecz zakończy się jeszcze zwycięstwem Podlesianki ?

Czy w kolejnym meczu było łatwiej? Z pewnością nie bo jechaliśmy na jedno z trudniejszych boisk w lidze, czyli Ciężkowianki Jaworzno. W 65 minucie gola na 1-0 dla gospodarzy strzela Paweł Kędroń i mamy tylko 25 minut na reakcję. Ta na szczęście jest natychmiastowa – Grzegorz Sikora i Sebastian Bubrowski punktują i już w 78 minucie prowadzimy 2-1, który to wynik dowozimy szczęśliwie do końca spotkania.

 Zespół krzepł coraz bardziej, ale granie pod ciągłym napięciem z całą pewnością nie jest czymś najprzyjemniejszym. Mimo tego następne spotkanie z Unią Dąbrowa Górnicza, to niesamowity mecz walki, w którym to gracze Unii bliżsi byli strzelenia gola, lecz długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Lekarstwo na to – po raz trzeci w tej rundzie Grzegorz Sikora, który w 82 minucie daje złotego gola i bardzo ważne 3 punkty zostają na Podlesiu!

Spec od ważnych goli – Grzegorz Sikora – daje nam jednobramkowe zwycięstwo z Unią Dąbrowa Górnicza

Kolejka nr 20 to wyjazd do Mierzęcic, gdzie grało się nam dotychczas wybitnie ciężko. Początek spotkania pokazał, że po raz 4 w tej rundzie przyjdzie nam gonić wynik, gdyż gola na 1-0 dla Strażaka zdobywa popularny „Erwin”, czyli Rafał Dramski. Udaje się nam wyrównać, kiedy tuż przed przerwą gola z rzutu karnego strzela Daniel Paszek, ale to było wszystko na co stać było tego dnia Podlesiankę i punkt ten z pewnością trzeba było mocno szanować. Kolejkę wcześniej Grodziec przegrał z AKS-em Niwka i ich przewaga wynosiła tylko 3 punkty.

Kolejnego meczu można się było bać, bo na Sołtysią przyjeżdżała mocna Warta Zawiercia. Tym razem obyło się bez gonienia wyniku i choć mecz zakończył się skromnym 2-1 po bramkach Krzysztofa Michalskiego i Pawła Koźniewskiego, to bo bardzo dobrej grze nszej drużyny i co ważne niesamowitym dopingu i świetnej oprawie na stadionie.

Krzysztof Michalski strzela na 2-0 z Wartą Zawiercie! W tle bezradni doświadczeni gracze z Zawiercia – Bogdan Szadkowski i Robert Majchrzak

Efektowna oprawa kibicowska na meczu z Wartą Zawiercie. Dla takich kibiców warto grać w piłkę!

Jeżeli ktoś myślał, że mecz z Wartą rozwiązał problemy ze stabilizacją w naszej grze, to srogo się zawiódł oglądając kolejny pojedynek – tym razem z popularnymi „Wawlorzami”, czyli GKS-em Wawel Wirek. Do przerwy przegrywamy 0-1 po chyba najgorszej pierwszej połowie w tym sezonie. PO przerwie gramy równe źle i brzydko. Cóż z tego skora, ku zaskoczeniu wszystkich, udaje się nam nie tylko wyrównać, ale wywieźć komplet punktów z trudnego terenu na Wirku. Po golu Daniela Paszka w 55 minucie i Krzysztofa Michalskiego w 88 wracamy do Katowic z tarczą i chyba wtedy zaczęła wielu świtać myśl, że jesteśmy coraz bliżej celu. Cóż, być może byliśmy bliżej cele, ale los gotował dla nas jeszcze kilka niesamowitych historii, więc jedziemy dalej.

Jeden z najsłabszych meczów w rundzie wiosennej. Na szczęście pokonujemy Wawel Wirek 2-1

Kolejka nr 23 to właściwie formalność i po raz pierwszy w tej rundzie mogliśmy zagrać na bardzo dużym luzie. Wynik 8-0 z LKS-em Łagiewniki mówi sam za siebie, a co ciekawe łupem bramkowym podzielili się Krzysztof Michalski (4 gole) i Daniel Paszek (3 gole). Jedno trafienie dorzucił Adrian Leks.

W kolejnym spotkaniu czekał nas trzeci w tej rundzie szlagier. Przemsza Siewierz, która przez zimę przeszła sporą rewolucję w składzie i wydawała się jeszcze mocniejsza niż na wiosnę. W jej składzie wyciągnięty prosto z II-ligowego Rozwoju Katowice Dawid Colik i Rafał Lis. Do tego oprócz Cola, dobrze znani z Sołtysiej Krzysztof Renner, Paweł Hajduk, Damian Buda i jako zmiennik nieśmiertelnego Tomasza Stańczyka w bramce – Michał Woźnica. Na trybunach, a właściwie w korytarzu klubowym zawieszeni dyscyplinarnie – trener Mirosław Woźnica i Adam Zając, który 2 kolejki wcześniej ujrzał czerwoną kartkę w meczu z Uranią Ruda Śląska. By było śmieszniej karę zawieszenia odbywał również nasz Rafał Bosowski i tak cała trójka wyglądała na boisko z klubowego korytarza,  Tak jak na Grodziec Będzin, tak i na Przemszę zawitało sporo kibiców naszego klubu i niestety po raz drugi w tej rundzie musieli przełknąć gorzką pigułkę. Mecz zaczynamy makabrycznie, bo już w pierwszej akcji zmęczeniowego złamania kości śródstopia doznaje nasz stoper Mateusz Sowa, który kontuzję tę przypłaci kilkoma miesiącami bez gry. Do przerwy nie jest źle, bo tradycyjnie przegrywamy 0-1. Niestety druga połowa nie przynosi poprawy, a w ostatnich 20 minutach zostajemy położeni na deski i przegrywamy ostatecznie 0-4. Jednego z goli dla Przemszy zdobywa Dawid Colik. Na 6 kolejek do końca znowu tracimy 4 punkty do Grodźca.

Sprinterski pojedynek Dawida Colika, Marcina Łobody i Pawła Koźniewskiego. Z tyłu akcji przygląda się Krzysztof Renner. Góra Siewierzanie, ale po kilku latach dwójka ta będzie już stanowić o sile Podlesianki

Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce – tak mówiła liczna grupa kibiców Podlesianki po klęsce w Siewierzu

Tydzień później ogrywamy bez większej historii Kolejarza Katowice 3-0, choć może wartym dopowiedzenia jest fakt, że ostatniego gola zdobywa z rzutu karnego Daniel Paszek, a sposób jego wykonania to popularna rabona, czyli „krzyżak”. Tego jeszcze na Sołtysiej nie grali!

Karny krzyżakiem? Daniel Paszek potrafił się bawić na boisku!

Kolejne spotkanie to creme de la crema całego tego sezonu. Spotkanie, którego scenariusza nie powstydził by się sam Hitchcock ludzie, którzy oglądali go na trybunach prawdopodobnie do dnia dzisiejszego nie wierzą w to co się stało. Działo się to na stadionie Uranii Ruda Śląska.

Zaczynamy spokojnie – 8 minuta i po golu Grzegorza Rajmana prowadzimy 1-0. To co się stało miedzy 18 a 23 minutą można nazwać jednym słowem „blitzkrieg” . Urania w 5 minut strzela 3 gole i na przerwę schodzimy przegrywając 1-3. W przerwie ostra pogadanka trenera Bosowskiego i prawie wylatujące z futryn drzwi w pochyłej szatni przy ul. Tunka dawały znać, że Podlesianka będzie walczyć po zmianie stron na całego! Niestety drugą część gry zaczynamy fatalnie i gola na 1-4 zdobywa obecny trener LKS-u Goczałkowice – Damian Baron. Ławka Podlesianki gaśnie, a jedyną osobą wierzącą w jakiekolwiek szanse jest rezerwowy Artur Szymik, który pokrzykuje na kolegów z boiska by brali się w garść. I dzieje się cud. 56 minuta gry i 11 kolejnych minut w których odwracamy mecz do góry nogami. Dwukrotnie Grzegorz Sikora i raz Karol Jakubczyk i kapitalnie z rzutu wolnego Łukasz Piwczyk! Kończymy mecz wynikiem 5-4, mając w ostatnim kwadransie chyba jeszcze 5 doskonałych okazji do podwyższenia wyniku. Radość mieszała się z niedowierzaniem i tylko plotki rozsiewane przez nieprzychylnych nam ludzi wzbudzały złość, bo sugerowano, ze mecz został „kupiony” . Powiedzmy raz a dobrze, coś takiego nie miało prawa być wyreżyserowane!

Kosmiczny mecz z Uranią Ruda Śląska. Na bramkę Pardeli szarżuje Grzegorz Sikora

Po zwycięstwie z Uranią wydawało się nam, że to co z rzeczy an który mieliśmy wpływ najtrudniejsze jest już za nami. Terminarz był względnie korzystny, a na dodatek Grodziec stracił punkty remisując z Wartą Zawiercie. Nasi rywale mieli natomiast jeszcze 2 punkty przewagi, co mocno spędzało nam sen z powiek. Nasi rywale mieli 3 łatwe spotkania i 1 teoretycznie trudny z Przemszą Siewierz, ale trzeba było pamiętać, że bilans bezpośrednich meczów mieliśmy gorszy i potrzebowaliśmy przynajmniej jednej porażki Grodźca przy komplecie naszych zwycięstw.

Po tak niesamowitym meczu mamy chwilę wytchnienia i gładko ogrywamy na wyjeździe Jastrzębia Bielszowice. Golami dzielą się Grzegorz Sikora (2), Krzysztof Michalski, Karol Jakubczyk i Dawid Brehmer. Honorowego gola z rzutu karnego zdobywa dla Jastrzębia mający na swoim koncie 52 mecze w 2 Bundeslidze – Jacek Janiak. 

Dawid Brehmer i Grzegorz Rajman w pojedynku z byłym graczem VFL Osnabrueck – Jackiem Janiakiem – grającym treneram Jastrzębia Bielszowice. Górą nasi rozgrywający

Kolejne spotkanie, to spokojne zwycięstwo z MKS Siemianowiczanką, z którego na pewno zapamiętamy kapitalny strzał od poprzeczki Marcina Łobody z 35 metrów. Popularny Łobo zdobył gola na 2-0, a pozostałe bramki zdobywali Karol Jakubczyk i Krzysztof Michalski.

Przedostatnia kolejka nie wydawała się dla nas spacerkiem. Czekała na nas AKS Niwka, która swój mecz rozegrać miała na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Choć były obawy, to spotkanie od początku do końca było pod kontrolą naszego zespołu, który ograł Sosnowiczan aż 4-0. Choć to nasi snajperzy błysnęli w tym spotkaniu, to cichym bohaterem został nasz młody bramkarz – Kamil Bartkiewicz, który wystąpił w tym spotkani, popisując się kilkoma wyśmienitymi interwencjami, mimo iż 2 dni wcześniej miał miejsce tragiczna śmierć jego mamy, której był na dodatek naocznym świadkiem. Był to pierwszy mecz w historii naszego klubu, który doczekał się profesjonalnej relacji video, które do dziś można odnaleźć na Youtube.

Cichy bohater meczu z AKS Niwka – Kamil Bartkiewicz

Po spotkaniu dostajemy telefon z Łagiewnik, gdzie tamtejszy ŁKS sensacyjnie ogrywa RKS Grodziec Będzin! Wiadomość ta była dla nas tak abstrakcyjna,  że musieliśmy sprawdzić to wszystko u źródła i dowieźć do dzielnicy Bytomia kilka zgrzewek „złocistego napoju”. Jak się okazało, hasłem naczelnym tej sensacji były „Dni Będzina” przez które niezwykle mocny zespół Grodźca wystąpić musiał lekko „nieświeży”. Mimo tego, z całą pewnością nie liczyliśmy, że to nie Przemsza, która kolejkę wcześniej przegrała z Grodźcem, ale właśnie Łagiewniki, który my w dwumeczu pokonaliśmy bilansem 17-2, odbiorą na naszą rzecz na kolejkę do końca pierwsze miejsce naszym największym rywalom.

Pieczętujemy awans wysokim zwycięstwem 6-0 z Orłem Brzeziny. Hattrick’a zdobywa Krzysztof Michalski!

Została ostatnia kolejka w której na własnym boisku mieliśmy zmierzyć się ze zdegradowanym, już Orłem Brzeziny Śląskie. Zadanie wydawało się być z gatunku „nie do spieprzenia”, ale oczywiście swoje trzeba było na boisku zrobić. Zespół Orła grał bez żadnej presji i czasami taki luz mógł spowodować niespodziankę.

Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, a wynik 6-0 świadczy jednoznacznie do kogo należał prym w tym spotkaniu. Łupem bramkowym podzielili się Krzysztof Michalski (3), Daniel Paszek, Andrzej Sarzała i Grzegorz Rajman.

Po meczu był czas na ogromną radość, polewanie szampanem i okolicznościowe koszulki, które mówiły jasno „Podlesianka w IV lidze!!

 

Dobra robota Panie Trenerze!

Łukasz Piwczyk prezentuje nasze osiągniecie. Te zdjecie mówi samo za siebie!

Cały sezon zakończyliśmy z imponująca liczbą 74 punktów i bilansie bramkowym 91-40. Królem strzelców całych rozgrywek został z 28 golami Krzysztof Michalski, który na skompletowanie tylu goli potrzebował tylko 24 meczów.. Najwięcej spotkań zaliczyli, czyli 29, zaliczyli Paweł Koźniewski, Marcin Łoboda i Dawid Brehmer. Ostatni z nich zaliczył najwięcej minut na boisku – 2262. Kartkowymi rekordzistami okazali się Krzysztof Michalski i Marcin Łoboda, którzy uzbierali po 6 żółtych kartek. Najmłodszym debiutantem i strzelcem gola był 16 letni Dawid Jurowicz. Najstarszym natomiast Grzegorz Rajman (38 lat)

Klasyfikacja strzelców Podlesianki sezon 20121/2013

28 – Krzysztof Michalski

10 – Daniel Paszek

7 – Grzegorz Sikora

6 – Sebastian Bubnrowski

5 – Mateusz Sowa, Łukasz Knapek

4 – Łukasz Piwczyk, Marcin Łoboda, Adrian Leks, Grzegorz Rajman

3 – Dawid Brehmer, Karol Jakubczyk, Andrzej Sarzała

1 – Paweł Koźniewski, Artur Muszalik, Dariusz Kubacki, Dawid Jurowicz

Wszyscy zawodnicy Podlesianki w sezonie 12/13:

Bramkarze: Kamil Bartkiewicz, Ćwiękała Kamil (tylko jesień), Piotr Wolan (tylko wiosna), Artur Fojcik (tylko wiosna)

Obrońcy: Mateusz Sowa, Łukasz Piwczyk, Paweł Koźniewski, Marcin Łoboda, Dawid Jakubczyk, Andrzej Sarzała (tylko wiosna), Józef Gębczyk (tylko wiosna)

Pomocnicy: Dawid Brehmer, Sebastian Bubrowski, Karol Jakubczyk, Artur Szymik, Artur Muszalik, Dariusz Kubacki, Bartosz Gruszczyński, Daniel Paszek (tylko wiosna), Grzegorz Rajman (tylko wiosna), Grzegorz Sikora (tylko wiosna)

Napastnicy: Krzysztof Michalski, Dawid Jurowicz, Adrian Leks, Wojciech Florczuk (tylko jesień),  Łukasz Knapek (tylko jesień)

Trener: Rafał Bosowski

Kierownik: Henryk Grabowski

Pomocnik kierownika: Kamil Kopiec

Masażysta: Marcin Suchanek

Prezesi: Mariusz Kałuża i Grzegorz Kubista

 

Piękne ukoronowanie jubileuszu! Od lewej: Mateusz Sowa, Andrzej Sarzała, Dawid Brehmer, Kamil Bartkiewicz i trener Rafał Bosowski

 

Po zakończonym sezonie nie przyszło nam udać się od razu na urlop, gdyż do zorganizowania były jeszcze obchody 75-lecia, przy okazji, których czekał nas pokazowy mecz z Wisłą Kraków. Mecz toczony był w przyjaznej atmosferze i co niesamowitej przy największej frekwencji w najnowszej historii klubu. Na kameralny obiekt przy Sołtysiej zawitało ponad 1000 widzów! Mecz zakończył się wynikiem 2-2 (bramki Adrian Leks i Artur Muszalik), a w rzutach karnych wygrał 5-4 nasz zespół. Podczas jubileuszu wręczony został puchar za zwycięstwo w Klasie Okręgowej i awans do IV Ligi.

Pojedynek z Wisłą Kraków zgromadził na kamerlnym obiekcie przy Sołtysiej aż 1000 osób!

Radość po wykorzystanym rzucie karnym z meczu pokazowym z Wisłą Kraków. Do kibiców biegnie Podleski Cantona, czyli Bartosz Gruszczyński

Górny rząd od lewej: Grzegorz Kubista, Józef Gębczyk, Daniel Paszek, Dawid Jakubczyk, Wojciech Florczuk, Henryk Grabowski,Kamil Ćwiękała, Artur Muszalik, Grzegorz Sikora, Grzegorz Rajman, Krzysztof Michalski, Marcin Łoboda, Paweł Koźniewski, Sebastian Bubrowski, Łukasz Piwczyk, Mateusz Sowa, Rafał Bosowski, Grzegorz Antczak, Eugeniusz Wiatrak, Mariusz Kałuża.  Dolny rząd od lewej: Karol Jakubczyk, Marcin Suchanek, Adrian Leks, Dariusz Kubacki, Bartosz Gruszczyński, Artur Szymik, Dawid Brehmer, Andrzej Sarzała, Kamil Bartkiewicz, Łukasz Knapek

 

 

Co działo się później przeczytacie w kolejnych odcinkach naszych wspominek.Następnym do omówienia będzie inauguracyjny sezon w IV lidze, czyli 2013/2014!

foto: regionalnapilka.pl/Rafał Sacha, www.gieksiarze.pl/Łukasz Polczyk, archiwum własne