„NIE MOŻNA BYŁO PODJĄĆ INNEJ DECYZJI”
29 października 2023O odwołanym spotkaniu Orła Miedary z Podlesianką, o stanie boisk na obiektach w IV Lidze i planach na ostatnie trzy spotkania rozmawialiśmy z trenerem naszej drużyny, Dawidem Brehmerem. Rozmowę przeprowadził Kamil Drzeniek.
W sobotę mieliście rozegrać mecz z Orłem Miedary. Nie doszedł on jednak do skutku ze względu na zalane boisko naszych rywali. Żałujecie?
– Zawsze w takich wypadkach „dusza sportowca” podpowiada żeby grać. Tak było zarówno w przypadku naszym, czyli sztabu, ale przede wszystkim zawodników. Zespół w tygodniu poprzedzającym niedoszły mecz wyglądał świetnie na treningach, mieliśmy chyba po raz pierwszy bardzo pozytywny ból głowy z opcjami na konstrukcję linii ofensywnej, no ale zwyciężył zdrowy rozsądek. Już w piątek warunki panujące na naszym treningu były katastrofalne. Nie było szans na przeprowadzenie treningu w pełnym zakresie, więc mocno podejrzewałem, że mecz będzie zagrożony. Po wieczornym telefonie Trenera Foszmańczyka, wiedziałem że szanse są małe. Ostatecznie deszcze ustały w nocy, większość boisk doszła do siebie, ale jednak to sprawa indywidualna, nie każdy obiekt ma dobry drenaż. Rano po rozmowach z gospodarzami, podtrzymaliśmy decyzję, bo woda stała przynajmniej na 70% powierzchni boiska. Do 12:00 nie było szans by zeszła. To była naszym zdaniem jedyna słuszna decyzja, ale oczywiście zawsze przy takich decyzjach pozostaje smutek, bo po to trenujemy, żeby w sobotę sprawdzić się na tle ligowego rywala. Myślę, że ten smutek panował zarówno po stronie Orła jak i naszej, ale innej decyzji nie można było podjąć.
Z tą decyzją nie mogli pogodzić się fani Podlesianki, którzy w dosadny sposób wyrażali swoje niezadowolenie i sugerowali nawet, że ten mecz można było zagrać przy Sołtysiej.
– Rozumiem naszych fanów, bo tak jak my wszyscy chcieli by mecz się odbył. Z tego co słyszałem na wyjazd chętnych było ponad czterdzieści podleskich gardeł, gotowych wspierać nas w tym trudnym spotkaniu. Mamy za sobą kapitalną serię i każdy podświadomie cieszył się na możliwość jej kontynuacji. Niemniej jednak mówimy o twardych procedurach, których w poważnych rozgrywkach nie da się zastąpić podwórkowymi regułami. Organizacja meczu na Podlesiance, to proces który trwa prawie cały tydzień. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale jasnym jest, że nie jesteśmy właścicielem ośrodka przy Sołtysiej i nie możemy z dnia na dzień podjąć takiej decyzji, bez zgody administratora, czyli katowickiego MOSiRu i wcześniejszego przygotowania boiska i całego ośrodka. Druga sprawa, że nasze boisko na pewno było w sobotę do gry, ale moim zdaniem bardzo dużym kosztem. Zniszczenia wymagałyby wielu tygodni zabiegów, a jesteśmy na finiszu okresu wegetacyjnego. Od kilku lat pogoda pozwala na grę niemal do końca listopada bez ryzyka opadów śniegu, dlatego pozostańmy przy twierdzeniu, że 18 listopada to całkiem rozsądny nowy termin na rozegranie tego spotkania.
No i warto tutaj nadmienić o kosztach jakie klub musi ponieść, aby po takim meczu jaki mógł być wczoraj taką murawę odbudować. To nie są małe pieniądze, a i tak nie ma pewności, że nawierzchnia wróci do stanu pierwotnego.
– Tak, mówimy o klubach z pogranicza szczebla amatorskiego i półprofesjonalnego. Zdajemy sobie sprawę, że klub z 4 ligi nie ma możliwości wymiany murawy, tak jak czasem robi się to w Ekstraklasie, więc pewnie przez wiele tygodni takie boisko byłoby po prostu bardzo ciężkie. Szczerze, to jest problem tej ligi, który od dłuższego czasu spędza mi sen z powiek – jakość muraw na meczach wyjazdowych, gdzie tracimy wiele technicznych atutów. Mało kto dysponuje boiskami treningowymi, stąd te meczowe , zazwyczaj są „katowane” przez cały tydzień – nierzadko nie tylko przez seniorów, ale i zespoły juniorskie. Naturalna trawa ma swoje ograniczenia. Osobiście przykładem ogromną wagę, do ochrony naszej murawy, ale wiem, że nie każdy trener musi dysponować jakąkolwiek wiedzą na ten temat. Procedury, które przez lata udało mi się wdrożyć w naszym klubie i wykorzystywanie zakola do wielu fragmentów naszych treningów uważam za majstersztyk i również dzięki temu ciągle możemy szczycić się jedną z najlepszych muraw. Oczywiście podstawą jest codzienna pielęgnacja, która od lat z ramienia pracowników obiektu stoi u nas na najwyższym poziomie.
O tym, że murawa jest bardzo ważnym czynnikiem meczu piłkarskiego daleko szukać nie trzeba, bo idealny przykład to stadion w Sosnowcu, gdzie swoje mecze w europejskich pucharach rozgrywa Raków Częstochowa, a murawa tam – delikatnie mówiąc – nie jest w najlepszym stanie. Narzekają na nią nie tylko przyjezdni, ale przede wszystkim podopieczni Dawida Szwargi którzy zgodnie twierdzą, że gdyby grali u siebie, to ich mecze wyglądałyby zdecydowanie inaczej.
– Oczywiście! Dobra murawa to podstawa w piłce nożnej. Od wielu lat walczę ze stereotypami utartymi w naszym kraju, mówiącymi takie bzdury typu „Murawa dla wszystkich jest taka sama” czy „Naucz się grać na nierównym boisku, to na równym będziesz grał jeszcze lepiej”. Jeśli boisko jest ciężkie, nierówne, za wąskie – to nigdy ze względu na różnice w stylach gry, wyszkoleniu technicznym czy przygotowaniu siłowym nie będzie równe dla obu zespołów. Piłkarski zachód dogonimy tylko wtedy, kiedy zrozumiemy jak ważna jest baza treningowa i jakość boiska. Na poziomie centralnym już wiele klubów do tego doszło i przykłada gigantyczną uwagę do dbałości o infrastrukturę sportową, ale niższe ligi to na razie u nas dziki zachód pod tym względem. Obyśmy dożyli czasów, kiedy poważne inwestycje w tę sferę dosięgną również wszystkich kubów z pogranicza szczebla amatorskiego i profesjonalnego.
Czerpiąc wzorce z najlepszych, wystarczy spojrzeć chociażby na ligę angielską – gdzie murawa, niezależnie od poziomu rozgrywek zawsze przygotowana jest perfekcyjnie co przekłada się chociażby na widowiskowość meczów i ogromną ilość kibiców na trybunach.
– Oczywiście, że tak. Poziom gry nigdy nie będzie zbyt wysoki na boisku o mocno zaniżonych parametrach jakości murawy. Ale też żeby nie trywializować problemu – inwestycje w te dziedzinę to ogromne pieniądze i bez zmian strukturalnych na poziomie krajowym, miejskim czy gminnym nie ruszymy z miejsca. Kluby same nie dadzą rady. Budowanie coraz więcej sztucznych boisk, też nie rozwiązuje moim zdaniem problemu. Temat jest skomplikowany, a nasza rozmowa to zaledwie muskanie czubka góry lodowej, więc chyba zdecydowanie łatwiej sobie wyobrazić fakt, że jako klub trafimy kiedyś do miejsca, gdzie wymogi licencyjne narzucają już pewne standardy. Na to mamy wpływ i na tym obecnie się skupiamy – wyniku sportowym i próbach radzenia sobie w każdych warunkach z nadzieją na lepsze czasy. Z resztą żeby być sprawiedliwym, dodam, że wiele klubów naszej ligi radzi sobie z tym problemem i to na pewno jest budujące.
Skoro poruszyliśmy temat wpływu murawy na poziom spotkania, to pociągnijmy go dalej. Gdzie w naszej lidze Twoim zdaniem najbardziej dbają o murawę, a gdzie niestety – nie przykładają do tego wagi?
– In minus nie będę się raczej wypowiadać. Już kilka razy skrytykowałem warunki panujące na naszych wyjazdowych meczach i zawsze ktoś czuł się urażony, choć po prostu stwierdzałem tylko fakty. Co do pozytywów – to na pewno top to Stadion Ludowy w Sosnowcu, ale wiadomo to rezerwy 1 ligi i do niedawna arena zmagań pierwszego zespołu. Super jakość jest też na ich boisku treningowym, na którym graliśmy niedawno, ale brak trybun i możliwości wejścia na mecz kibiców dyskryminuje tę opcję ze względu na to iż mecz piłkarski ma być również widowiskiem dostępnym dla fanów. Lubię też stadion w Siewierzu bo ma fajny „piłkarski” klimat. Wydaje mi się, że ciekawie po zakończonych remontach zapowiadają się obiekty w Myszkowie i Kłobucku.
To tak wracając do tematu Podlesianki – do końca rundy zostały trzy mecze. Jaki jest cel Podlesianki na te spotkania?
– Mamy 3 spotkania, czyli można bardzo dużo ugrać, ale i łatwo zaprzepaścić dotychczasowy dorobek. Dlatego skupiamy się na jak najlepszym przygotowaniu do każdego kolejnego meczu. Obecnie szykujemy się na domowy mecz z Rędzinami. Chcemy wygrać, ale wiemy, że spotkań z zespołami z dołu tabeli nie można pod żadnym pozorem lekceważyć. Pełna mobilizacja, szacunek do rywala, ale przede wszystkim wiara w to, że tylko ciężka praca może obronić się na boisku!
No i w tych trzech meczach macie komfort przy wyborze składu, bo do dyspozycji są niemal wszyscy, a rywalizacja na treningach jest bardzo zacięta .
– Zgadza się. Zespół złapał kapitalną formę i widać to na każdych zajęciach treningowych. Nie ma co ukrywać, że nasza passa wzięła się właśnie z tej dobrej dyspozycji na treningach, która wynika z dobrej pracy i dużego zaangażowania naszych piłkarzy. Ból głowy przy wyborze pierwszej jedenastki jest spory, ale i co równie ciężkie dla naszego sztabu, wybór meczowej dwudziestki. Nasza kadra liczy 24 graczy i wybrać tych 4, którzy nie przebiorą się w klubowy sprzęt podczas meczów, to jeden z najbardziej przykrych momentów w naszej pracy. Cieszy też że poza długą kontuzją Rosy, który na szczęście jest już w pełni sił, nikt nie wypadł nam póki co na dłuższą liczbę meczów i oby tak już było do końca ligi.