„BYLIŚMY BLISCY ODWRÓCENIA LOSÓW MECZU”

„BYLIŚMY BLISCY ODWRÓCENIA LOSÓW MECZU”

7 kwietnia 2024 0 przez Kamil Drzeniek

Po spotkaniu z Dramą Zbrosławice trener Podlesianki Katowice był – co zrozumiałe – mocno niezadowolony z końcowego wyniku.

W sobotnie popołudnie przy Sołtysiej ponieśliśmy bolesną porażkę, przegrywając drugi raz w tym sezonie z Dramą Zbrosławice. Początek meczu nie zapowiadał jednak późniejszego Drama(tu).

– Mecz rozpoczął się dla nas bardzo dobrze. Kontrolowaliśmy grę i nie dopuszczaliśmy rywali pod naszą strefę obronną. Wyglądało to dokładnie tak, jak planowaliśmy przed spotkaniem. Szkoda, że nie udało się otworzyć wyniku, bo okazję, być może nie stricte 100-procentowe, ale ku temu były – zarówno Łukasz Grzeszczyk jak i Sebastian Kopeć mieli swoje szanse ze stałych fragmentów, ale ich strzały – kolejno z wolnego z 17 metrów i głową po rogu, nie znalazły drogi do bramki.

To co stało się  później można nazwać takim bokserkim nokdaunem?

– W drugiej części pierwszej połowy Drama okazała się naprawdę zabójczo skuteczna, gdyż wykorzystała z zimną krwią wszystkie swoje szanse. Pierwszego gola mieliśmy obowiązek uniknąć, bo to my piłkę otwieraliśmy i zrobiliśmy to w sposób karygodny. Kolejne gole dopełniły już czarę goryczy przed zejściem na przerwę, ale nie na tyle, żeby zespół całkowicie się załamał.

Co więc powiedzieliśmy sobie w szatni? Padły mocne słowa, czy raczej merytoryczna dyskusja?

– Czułem, że drużyna autentycznie wierzy, że jest w stanie odwrócić losy tego spotkania. Mieliśmy w zanadrzu mocną ofensywną zmianę w postaci Jacka Jarnota, a zespół twardo zadeklarował, że damy z siebie wszystko i podejmiemy próbę remontady. Naszą rolą jako sztabu, było tylko utwierdzenie graczy, że jesteśmy w stanie to zrobić i myślę, że udało się tego ducha nadziei w nasz zespół tknąć.

Po przerwie ruszyliście, choć na pierwszego gola długo trzeba było czekać. Padł dopiero w 74 minucie za sprawą Macieja Niesyto.

– Początek był nerwowy ale czułem, że nasz deadline to okolice 70 minuty i do tego czasu trzeba by coś strzelić, żeby wprowadzić psychologiczny zwrot w meczu. Gol Maćka Niesyty padł minimalnie później, ale dokładnie tak zadziałał i od tego momentu zaczęliśmy się bardzo mocno napędzać. 10 minut przed końcem złapaliśmy kontakt po golu Jacka Jarnota i brakowało tylko kropki nad „i”, którą mogli postawić Maciek Niesyto i Marcin Rosiński. Obaj mieli piłki meczowe, ale też ogromne zmęczenie i praca włożona na boisku, nie pozwoliła im na lepsze wykończenie. To ludzie którzy zawsze na pierwszym planie widzą dobro zespołu i byłoby absolutnym nietaktem, gdyby mieć do nich o to pretensje.

Ostatecznie to Drama zamknęła spotkanie golem Piotra Spende.

– Tej akcji naprawdę mi szkoda, bo gol wyniknął z bardzo prostego kiksu, w momencie kiedy przeorganizowaliśmy się na  grę trójką z tyłu i nie było już w naszym polu karnym Krzyśka Rennera, który może zaasekurowałby Mateusza Wacławskiego. Nie tracąc tego gola, mielibyśmy jeszcze 5 minut doliczonego czasu gry i na pewno przysporzylibyśmy kibicom jeszcze trochę emocji. Ale cóż, mieliśmy też świadomość że te pięć minut to dla nas albo „wóz albo przewóz”, więc ryzyko utraty gola było wkalkulowane w ten doliczony czas gry.

Czy można szukać pozytywów?

– Mimo przegranej, jestem dumny z zawodników, że potrafili się pozbierać z 0-3 i z tak klasowym zespołem jak Drama, doprowadzić do stanu gdzie wyrównane wisiało na włosku. Oczywiście materiał do analizy mamy ogromny i na pewno na wtorkowej odprawie gracze usłyszą parę gorzkich słów, ale nie będziemy też rozdzierać szat. Wypracowaliśmy sobie ciężka praca na boisku, zaliczkę w tabeli i dzięki temu, ta porażka póki co nie kosztuje nas zbyt wiele. Naszą rolą jest teraz jak najszybciej się podnieść i jechać do Dąbrowy Górniczej z całą masą pozytywnej energii i wiary we własne umiejętności.  Głęboko wierzę, że ten zespół jest w stanie przekuć tę porażkę w sportową złość, która poniesie nas w kolejnych meczach! Zakrętów przed nam będzie jeszcze z pewnością bez liku, ale patrząc jak zespół na co dzień pracuje, jestem optymistycznie nastawiony.  Z plusów chciałbym na koniec wspomnieć o świetnej frekwencji na meczu i gorącym dopingu mimo ciężkiego momentu. Kibice dziękujemy Wam za wsparcie i wiarę do końca!