D. BREHMER: „SKŁAMAŁBYM MÓWIĄC, ŻE NIE MIAŁEM CZARNYCH MYŚLI”

D. BREHMER: „SKŁAMAŁBYM MÓWIĄC, ŻE NIE MIAŁEM CZARNYCH MYŚLI”

22 listopada 2023 0 przez Kamil Drzeniek

O minionej rundzie jesiennej, trudnych początkach obecnego sezonu i chwilowych zwątpieniach a także o planach na okres zimowy i rundę wiosenną rozmawialiśmy z trenerem Podlesianki, Dawidem Brehmerem. Zapraszamy do zapoznania się z bardzo ciekawą rozmową, którą przygotował Kamil Drzeniek.

Jesteśmy po ostatnim spotkaniu z Orłem Miedary. Jak dzisiaj, na chłodno podchodzisz do sobotniego pojedynku?

– Patrząc na przebieg meczu na pewno pozostaje spory niedosyt. Zagraliśmy gorszą pierwszą połowę, na domiar złego tracąc w ostatniej akcji przed gwizdkiem kuriozalnego gola, ale zespół w drugiej części gry wrócił na właściwe tory i w pełni zdominował rywali. Stosunkowo szybko wyrównaliśmy i mocno wbiliśmy przeciwnika we własne pole karne, niestety żadna z wielu dobrych sytuacji nie znalazła drogi do bramki. Tak bywa, że czasami brakuje tych kilku – kilkunastu centymetrów by piłka znalazła się w siatce zamiast obok niej. Myślę tutaj o sytuacjach Jacka Jarnota i Daniela Paszka, ale również o szansach Maćka Niesyto czy Krzyśka Rennera, które doskonale obronił bramkarz Orła. Nie pomogło bardzo słabe sędziowanie i niesłuszna decyzja o nieprzyznaniu nam rzutu karnego po faulu na Marcinie Rosińskim, ale to ostatnia rzecz, którą podparłbym się by usprawiedliwić ten remis. Na koniec dnia przyjmujemy ten punkt z honorem i dopisujemy go do naszego konta. Dla mnie ważne jest to, że zespół dobrze zareagował po przewie i kolejny pokazał zaangażowanie i dominację zarówno pod względem piłkarskim jak i wolicjonalnym.

Niedosyt pewnie jest, ale z drugiej strony gdyby ktoś Ci dziesięć kolejek temu powiedział że Podlesianka zdobędzie w nich 28 punktów to chyba brałbyś to w ciemno.

– Oczywiście, że patrząc na nasz wyczyn przez pryzmat tego, iż po jednej trzeciej rundy byliśmy z trzema punktami na koncie w strefie spadkowej, trzeba z dużym uznaniem pochylić czoła przed zespołem. Nie tylko wygrzebaliśmy się z bardzo ciężkiej sytuacji, ale nadrobiliśmy z nawiązką 10-punktową stratę do ówczesnego lidera Unii Dąbrowa Górnicza i 9-punktową do obecnego wicelidera – Dramy Zbrosławice. To nie są zespoły przypadkowe i tylko dzięki ogromnemu poświęceniu i charakterowi naszego zespołu  byliśmy w stanie wyskoczyć na czoło naszej ligi. Na pewno to duży wyczyn, ale byliśmy już w tej samej sytuacji na koniec rundy jesiennej zeszłego sezonu i już wiemy, że wszystko co najtrudniejsze dopiero przed nami

Po tych 15 kolejkach jesteś w stanie stwierdzić, gdzie leżał problem w tej pierwszej fazie sezonu i jak udało się go rozwiązać?

– Problem na pewno jest bardzo złożony. Paradoksem w tej początkowej fazie rozgrywek było to, że my naprawdę graliśmy solidną piłkę od pierwszej kolejki.  Przypomnę że na starcie mierzyliśmy się z zespołem Piasta, stworzonym chyba jedyny raz w całej swojej 4-ligowej przygodzie z całej jedenastki graczy Ekstraklasy i to nie młodych nieopierzonych młodzieżowców, a uznanych piłkarzy takich jak m.in Kądzior, Holubek, Huk, Mokwa, czy Miguel Munoz i z tym zespołem zdobyliśmy cenny punkt, nie tracąc przy tym gola. Potem były pechowe remisy z Szombierkami, Szczakowianką i Przemszą, gdzie moim zdaniem brakowało po prostu trochę więcej szczęścia pod bramką rywala jak w przypadku pojedynków z Przemszą czy Szczakowianką, lub dosłownie minuty by dowieźć prowadzenie z Szombierkami do końca meczu. Na pewno nie pomógł nam przedłużający się remont obiektu, ponieważ straciliśmy atut własnego boiska w meczu z Przemszą. Niestety w tym meczu zbyt mocno zagotowały nam się głowy i kosztowało nas to utratę punktu wywalczonego na boisku z powodu walkowera. Teraz z perspektywy czasu uszanowalibyśmy ten remis bez niepotrzebnych nerwów, ale na tamten moment czuliśmy naprawdę dużą frustrację z naszych deficytów punktowych i popełniliśmy fatalny w skutkach błąd proceduralny w końcowych minutach meczu. Tak naprawdę jedyny mecz gdzie zagraliśmy dużo poniżej swoich możliwości to wyjazd z Dramą. Z resztą to jedyny mecz w ogóle, który przegraliśmy w tej rundzie na boisku.  Fatalnie zaczęliśmy te spotkanie, kompletnie nie odnajdując się na specyficznym boisku w Zbrosławicach i gospodarze bardzo szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie, które udało się nam ostatecznie zniwelować jednym trafieniem Łukasza Grzeszczyka w drugiej połowie. Od kolejnego spotkania na szczęście rozpoczęła się już nasza ligowa seria i do dnia dzisiejszego nie zaznaliśmy już smaku porażki. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że nasz zespół musiał się po prostu dotrzeć, przeżyć razem parę cięższych momentów, chociaż muszę również przyznać, iż przy odrobinie szczęścia mogliśmy tego etapu uniknąć. Czasami w piłce decydują detale, czasami szczęśliwy lub nieszczęśliwy traf. My przeżyliśmy to na własnej skórze, ale ostatecznie cieszę się, że wspólnymi siłami przekuliśmy ten cięższy moment w coś dobrego.

Wyczuwałeś w drużynie, w sztabie szkoleniowym a może nawet u siebie jakieś momenty zwątpienia po tych pierwszych nieudanych kolejkach?

– Tamten czas był dla mnie, sztabu i zawodników bardzo ciężki. Punktów mało, pierwszy w najnowszej historii walkower, a na sam koniec czarnej serii przyszła jeszcze porażka w Pucharze Polski z niżej notowaną Pogonią Imielin. Po raz pierwszy poprosiłem Cię wtedy, by nie publikować meczowego skrótu, by odciążyć trochę nadwyrężone nerwy naszych piłkarzy i dać im się skupić przed meczem z liderem z Dąbrowy Górniczej. Skłamałbym mówiąc, że czarne – negatywne myśli nie zaglądały mi do głowy w tamtym czasie. Muszę natomiast przyznać, że wszyscy na czele z naszym Prezesem wytrzymaliśmy te ciśnienie i cały czas mocno się wspieraliśmy. Bardzo cenię sobie również podejście zawodników w tym okresie – dziesiątki trudnych, ale bardzo cennych i konstruktywnych rozmów, zwłaszcza z liderami tej drużyny, były dla mnie nieocenionym wsparciem i potwierdzeniem, że warto walczyć o lepsze jutro dla Podlesianki.

Z któregoś zawodnika jesteś szczególnie zadowolony po tej rundzie? Pytam nie tylko pod kątem postawy na boisku ale bardziej pod kątem wolicjonalnym i mentalnym. Ktoś Cię zaskoczył?

– Kilku zawodników naprawdę mi zaimponowało swoim zachowaniem i dojrzałością w tych ciężkich momentach. Cieszę się, że mam piłkarzy nie tylko zdolnych wygrywać, ale też radzić sobie w trudnych momentach i brać w nich odpowiedzialność za losy zespołu. Oczywiście zostawię to dla siebie, kto to taki. Mogę natomiast zdradzić, że uwielbiam pracować z graczami, którzy mają w sobie dobre „flow” i swoim nastawieniem oddziałują pozytywnie na resztę zespołu i sztabu, „zarażając” ich swoim optymizmem.

Dostrzegasz różnice pomiędzy mistrzostwem jesieni z ubiegłego sezonu a tym tegorocznym?

– Tak, różnica w naszej grze jest wyraźna. Przede wszystkim zdecydowanie poprawiliśmy pracę w defensywie, co świadczy moim zdaniem o większej dojrzałości i odpowiedzialności. W rundzie jesiennej poprzedniego sezonu mieliśmy straconych 21 goli, a teraz zaledwie 10 (nie wliczamy oczywiście goli uznanych z walkowera). Oczywiście ktoś może powiedzieć, że minusem tej rundy jest to, że strzeliliśmy aż o 21 goli mniej niż rok temu, ale ja jako trener zdecydowanie bardziej cenię sobie wynik 1-0 niż 3-2, choć za oba przyznawane są te same 3 punkty. Musimy sobie też zdawać sprawę, że obecne rozgrywki są co najmniej dwukrotnie bardziej wymagające niż te w sezonie 22/23. Dopadła nas wreszcie, po wielu latach zapowiedzi, reorganizacja i nikt z uznanych marek naszej ligi nie będzie chciał znaleźć się w gronie aż 7 spadkowiczów. Dlatego pozycja lidera w tak doborowym i mocnym towarzystwie, to naprawdę duża sprawa. W czerwcu przekonamy się jaki będzie ostateczny kształt tabeli, ale prognozuje naprawdę gigantyczne emocje do samego końca rozgrywek, nie tylko w kwestii awansu, ale również utrzymania w nowej jednogrupowej IV Lidze, a precyzując o nową nomenklaturę – w I Lidze Śląskiej.

Do ligowego grania wrócimy dopiero w marcu, a zima to w wielu klubach popularny czas na ruchy transferowe. Czy takich należy spodziewać się w Podlesiance?

– Będziemy analizować takowe ruchy, aczkolwiek w sposób niezwykle ostrożny i wyważony. Telefony już zaczynają dzwonić i w większości od graczy z bardzo ciekawym dorobkiem ligowym. Jesteśmy natomiast w tak komfortowej sytuacji, że w naszej dobrze funkcjonującej maszynerii nie musimy zbyt wiele zmieniać.  Na pewno jeden bardzo ciekawy zawodnik już de facto jest z nami dogadany. Kibicom zdradzę póki co, że to etatowy młodzieżowy reprezentant swojego kraju, a w zeszłym sezonie awansował ze swoim klubem do Ligi Konferencji Europy. Wracając do tych, którzy już u nas są, to priorytetem jest dla nas utrzymanie dotychczasowej kadry i póki co mamy tylko jeden znak zapytania. Utrzymanie trzonu zespołu gwarantuje nam walkę o najwyższe cele w rundzie rewanżowej i na tym skupiamy się w pierwszej kolejności.

Zapytać zatem muszę – kto jest tym wspomnianym przez Ciebie znakiem zapytania?

– Na ten moment znak zapytania zapisujemy przy osobie Bartka Marchewki. To bardzo zdolny zawodnik, ale potrzebujący pełnego okresu przygotowawczego by wrócić do poziomu, który prezentował jeszcze dwa sezony temu, kiedy należał do czołowych graczy w II i III Lidze. Chciałbym móc spróbować go odbudować, ale w jego przypadku dostaliśmy sygnał, iż obowiązki zawodowe mogą być tutaj decydujące i uniemożliwić mu dalsze trening w rundzie rewanżowej. Jego temat na pewno wyjaśni się do końca tego roku. Będziemy mieli też dla kibiców bardzo pozytywną wiadomość dotyczącą jednego z naszych najbardziej doświadczonych graczy, ale w tej kwestii nie chce uprzedzać faktów. Na pewno niebawem ogłosimy tę sprawę w oficjalnym komunikacie.

Czyli utrzymanie tej mocnej kadry kibice mogą traktować jako jasny sygnał, że w Podlesiance dzieje się naprawdę dobrze, zarówno pod kątem organizacyjnym jak i finansowym? Mam rację?

– Myślę, że utrzymanie silnej i wyrównanej 24-osobowej kadry na poziomie 4 Ligi, to sygnał, że w rundzie rewanżowej chcemy grać o najwyższe cele. Podchodzimy do swojej misji z dużym zapałem i pasją, ale również ze świadomością iż w sporcie trzeba się iść do przodu niemal bez przerwy. „Kto się nie rozwija, ten się cofa” – w myśl tej maksymy staramy się działać i systematycznie czynić postępy.

Praca i pokora – to motto które cały czas podkreślasz i które doskonale znają już kibice Podlesianki. Nie przypominam sobie, aby z Twoich ust padło slowo „awans”.  Celowo go unikasz, aby nie wywołać niepotrzebnej presji?

– Praca i pokora to cechy, które w sporcie są niezwykle ważne, a moim zdaniem mają wręcz kluczowe znaczenie w naszym przypadku. Bylibyśmy zarozumiali twierdząc, że w naszej niezwykle silnej i wyrównanej lidze, poradzimy sobie samymi umiejętnościami piłkarskimi i doświadczeniem. Bez hektolitrów potu wylewanego każdego dnia na treningu nie byłoby silnej Podlesianki! Nie byłoby jej też bez respektu dla innych zespołów, które tak jak my ciężko pracują by osiągać swoje marzenia. Co do słowa „awans”, to wolę go unikać, ale nie ze względu na uniknięcie niepotrzebnej presji. Myślę, że po doświadczeniach zeszłego sezonu, nikomu z naszych graczy nie zadrży w ważnym momencie noga i tym bardziej nie zje go presja, ale musimy mieć pełną świadomość, jak trudnym i skomplikowanym wyczynem jest awans do III Ligi. Jesteśmy w momencie kiedy w dalszym ciągu potrzebne do tego jest nie tylko wygranie swojej ligi, ale również barażu z mistrzem drugiej grupy. Niestety, wiąże się to z tym, iż do promocji nie wystarczy odpowiednio wysoka liczba zwycięstw, ale też odrobina szczęścia i dobra forma w tym decydującym dwumeczu w zaledwie 3-dniowym odstępie, dodatkowo z niespotykaną na poziomie ligowym presją. Myślę, że każdy wie, że mierzymy wysoko, ale szanujemy również dorobek innych zespołów i wiemy, że przed nami bardzo daleka i kręta droga by spełnić marzenia nasze jak i naszych kibiców. Czas pokaże czy nam się uda.

To pytając czysto hipotetycznie – Podlesianka jest gotowa na 3 ligę?

– Nieskromnie zaryzykuje stwierdzenie, że stricte sportowo dalibyśmy sobie radę. Zdecydowanie większym wyzwaniem byłby dla nas aspekt organizacyjny. Mówimy o szczeblu, który podchodzi pod jurysdykcję PZPN-u a nie tak jak do tej pory w 4 lidze – Śląskiego Związku Piłki Nożnej. To znacząca różnica w wymogach licencyjnych, tak jak i różnica w odległościach, które trzeba pokonać na mecze wyjazdowe. Dochodzi przy nich zdecydowanie bardziej wymagająca logistyka – wynajem większych autokarów, nierzadko hoteli, zakup posiłków po drodze. Ważna kwestia to organizacja obozów treningowych w okresach przygotowawczych, których na poziomie 4 ligi raczej się nie stosuje.  Koniecznie duży postęp musielibyśmy wykonać również w kwestii bazy treningowej. Ciężko mi sobie wyobrazić, żebyśmy musieli trenować codziennie w trybie w pełni profesjonalnym na tak małej przestrzeni jaką mamy na obecnym zakolu. Teraz radzimy sobie trochę „po gospodarsku”, ale jeśli mielibyśmy ambitnie iść do przodu na pewno musielibyśmy dysponować jakimś pełnowymiarowym boiskiem treningowym, najlepiej z naturalną trawą, bo płyta meczowa ma przecież swoje limity, by zachowywać swoja najwyższą jakość podczas meczów ligowych. Jednym zdaniem – to ogromne wyzwanie, ale jestem pewien, że spróbowalibyśmy mu podołać. Sam obiekt na pewno po drobnych korektach spełniłby wymogi licencyjne na 3 ligę, a w pozostałych kwestiach musielibyśmy ostro zakasać rękawy, no i co w dzisiejszych czasach bardzo istotne – znacząco podnieść budżet klubu.

To kończąc nasza rozmowę – jaki jest plan na okres zimowy i przede wszystkim rundę wiosenną?

– Powoli zgrywamy plany na zimowy okres przygotowawczy. Nie będzie tajemnicą, że mamy zamiar ostro, ale mądrze popracować. Plan sparingów mamy na ten moment już w pełni gotowy. Chcemy również wyciągnąć wnioski z poprzedniej zimy i uniknąć błędów, które naszym zdaniem mogły mieć wpływ na gorsze wyniki w rundzie rewanżowej. Musimy też pamiętać, że z większością graczy pracujemy już dłuższy czas i ich adaptacja wysiłkowa jest zdecydowanie wyższa niż zeszłej zimy, dlatego elastyczność w doborze środków treningowych jest teraz zdecydowanie większa niż rok temu, co na pewno niezmiernie nas cieszy i daje nam duży komfort. Rundę wiosenną chcemy zacząć jako zespół dobrze przygotowany zarówno pod względem fizycznym, ale również pod względem organizacji gry. Bardzo liczymy na wykorzystanie atutu własnego – zawsze świetnie przygotowanego  – boiska, które na pewno fajnie uwypukli naszą dojrzałość piłkarską i kreatywność w ofensywie. Warto pamiętać, że na 15 meczów rundy wiosennej, aż 9 zagramy właśnie na Sołtysiej. To atut, który po prostu musimy wykorzystać, gdyż wszyscy wiemy ile traciliśmy na wyjazdach na nierzadko bardzo kiepsko przygotowanych boiskach, gdzie umiejętności techniczne schodziły na dalszy plan, wnosząc w zamian do gry sporą dozę przypadkowości, czy choćby zwiększając ryzyko kontuzji.  Jeżeli chodzi o plany na końcówkę tego roku, to obecnie do końca tygodnia odpoczywamy, by od 28 listopada do 15 grudnia wrócić do treningów i zagrać również jeden lub dwa mecze testowe. Potem mamy 4 tygodnie świąteczno-noworocznej przerwy z pracą indywidualną na rozpiskach treningowych i 15 stycznia rozpoczynamy na własnych obiektach zimowy okres przygotowawczy.

Rozmawiał Kamil Drzeniek