Koniec pucharowej przygody: Podlesianka – Ruch II Chorzów 0-2
28 września 2016Na ćwierćfinale zakończyła rozgrywki Pucharu Polski drużyna Podlesianki. W rozegranym we wtorek pojedynku ulegliśmy IV-ligowym rezerwom Ruchu Chorzów 0-2.
Pierwsza połowa była w wykonaniu naszych zawodników dość słaba. W niczym nie przypominaliśmy ekipy z ligowych pojedynków, a wysoki pressing graczy z Chorzowa powodował, że w naszej grze sporo było niedokładności i generalnie chaosu.
Mimo to mogliśmy nieźle rozpocząć mecz, gdyż już w 2 minucie gry Kubacki przejmuje piłkę i oddaje groźny strzał, który przechodzi nieznacznie obok bramki gości.
Później chorzowscy gracze przejęli inicjatywę w grze i to oni kreowali groźne okazje bramkowe. Najpierw mocnym strzałem minimalnie nad bramką postraszył Żyłka, a w 12 minucie pada pierwsza bramka dla „Niebieskich”. Szol rzuca miękką piłkę za linię obrony, a sytuacje sam na sam z bramkarzem wykorzystuje Słoma.
Minutę później mogło już być po zawodach, kiedy po błędzie Kiełbowicza, sam na sam wychodzi ponownie Słoma, ale tym razem górą jest Wolan. Kilka sekund później w zamieszaniu podbramkowym poprzeczkę naszą „stempluje” Sarwicki.
Nie mieliśmy w tej fazie gry wielu okazji do bramek, choć w dwóch można było się pokusić o coś więcej. Najpierw po ładnej diagonalnej piłce Brehmera, bliski sytuacji strzeleckiej był powracający po długiej kontuzji Gruszczyński, a chwilę później dobre dośrodkowanie Sieniawskiego zdecydowanie lepiej mógł spożytkować Witas.
Tuż przed przerwą dwukrotnie kunsztem popisał się nasz golkiper Wolan – najpierw kapitalnie zbił na słupek strzał z najbliższej odległości Henela, a chwilę później sparował na rzut różny kąśliwe uderzenie Wagnera.
Po ostrej reprymendzie w szatni trenera Daniela Kaczora, nasz zespół wyszedł na drugą część gry zupełnie odmieniony. To Podlesianka zaczęła grać lepiej w piłkę i stworzyła sobie tyle sytuacji, by z nawiązką wygrać te spotkanie.
W 52 minucie Kut dogrywa z rzutu wolnego, a atakujący wślizgiem piłkę Renner z najbliższej odległości uderza wprost w bramkarza.
Nie minęły dwie minuty, a nasz stoper ponownie znajduje się w 100 procentowej sytuacji. Najpierw strzał z rzutu wolnego Kubackiego w bok zbija bramkarz gości, do piłki dopada Gruszczyński i dogrywa wzdłuż bramki do stojącego na 5 metrze Rennera. Kiedy wszyscy widzieli już piłkę w siatce, ta po jego strzale o centymetry minęła dalszy słupek.
W 70 minucie Kut atakuje lewym skrzydłem i dostrzega dobrze ustawionego na linii pola karnego Sianiawskiego. Ten mierzonym strzałem uderza na bramkę, a interwencję meczu zalicza Dumin, broniąc intuicyjnie końcówkami palców.
Ostatni kwadrans to już całkowita dominacja naszego zespołu i rzucenie wszystkiego na jedną szalę.
W 83 minucie Colik wypuszcza na lewym skrzydle Koniecznego, który dogrywa wzdłuż bramki do Tyca. Nasz napastnik z kilku metrów uderza od poprzeczki w ziemię po czym piłka wpada w ręce bramkarza. Wielu reklamowało, iż piłka przeszła całym obwodem linię bramkową, lecz sędzia nie zdecydował się uznać bramki i ciężko osądzić kto miał rację. Fakt faktem, że sytuacja byłą z gatunku takich, które po prostu muszą wpaść…
Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry miała miejsce największa kontrowersja. Miękką piłkę w pole karne zagrywa Nowak, a bramkarz „Niebieskich” mimo, iż dosięga piłki ręką, całkowicie masakruje przy tym Kuta. Pomimo, iż był to ewidentny faul na rzut karny i do tego bardzo niebezpieczne zagranie, gwizdek arbitra milczał w tej sytuacji. W trakcje trwania tej akcji piłka trafiła jeszcze do Stompora, który mimo, iż bramkarza nie było na bramce i nikt go nie atakował, nie wiedzieć czemu się pospieszył i oddał bardzo niecelny strzał.
W ostatniej akcji doliczonego czasu gry, kiedy praktycznie cały zespół zaangażowany był w działania ofensywne, goście przeprowadzają kontrę, która kończy się bramką Piwki na 0-2.
Po, bądź co bądź, pechowej porażce możemy się już całkowicie poświęcić zmaganiom ligowym. Po przespanej pierwszej połowie, w drugiej udowodniliśmy, iż rywalizować możemy z ekipami nawet personalnie lepszymi od nas, a że takich klasowych i poukładanych zespołów jak rezerwy Ruchu Chorzów z pewnością w naszej lidze nie ma, to przy odpowiednim zaangażowaniu i dyscyplinie, do końca rundy nie mamy prawa nikogo się już bać.
W meczu z Ruchem brakowało naszego najlepszego strzelca Radosława Kaczmarczyka, który leczy drobną infekcję, mającego w dalszym ciągu problemy neurologiczne po fatalnym uderzeniu w głowę w meczu z Imielinem –Marcina Nawrota oraz zwolnionych z różnych przyczyn Mateusza Sowy, Wojciecha Tomaszewskiego oraz Marcina Widenki.
W najbliższą sobotę o godz. 15.00 rozegramy wyjazdowe spotkanie z Tempem Paniówki.
Protokół meczowy:
III runda Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Katowice
wtorek, 28 września, godz. 16:00, stadion Podlesianki
LGKS 38 Podlesianka – KS Ruch II Chorzów 0:2 (0:1)
0:1 – Słoma, 12 minuta
0:2 – Piwko, 90+3 minuta
Sędziował Adrian Markiewicz (Katowice).
Podlesianka: Wolan – Sieniawski, Renner, Kiełbowicz (83. Tyc), Kut –Zając (46. Nowak), Brehmer(c), Colik, Kubacki, Gruszczyński (65. Konieczny) – Witas (74. Stompor). Trener Daniel KACZOR.
Rezerwa: Fojcik, Rawicki, Góralczyk
Ruch: Dumin – Wiszyński, Jikia, Małkowski, Wagner(c) – Słoma (69. Piwko), Sarwicki, Żyłka (89. Szymura, Szol, Hanel (83. Milota) – Nowakowski (46. Balicki). Trener Mateusz SOBOTA.
Rezerwa: Paszek
Żółte kartki: Kiełbowicz