B. GRUSZCZYŃSKI: „VAR? PRZYDAŁBY SIĘ NA TRENINGACH”

B. GRUSZCZYŃSKI: „VAR? PRZYDAŁBY SIĘ NA TRENINGACH”

12 lutego 2023 0 przez Kamil Drzeniek

Bartosz Gruszczyński to w Podlesiance chodzący człowiek orkiestra. Były zawodnik naszego klubu, jeszcze niedawno prowadzący młodych zawodników Podlesianki Katowice. Dzisiaj pełni funkcję Dyrektora Akademii którą dzieli z rolą drugiego trenera, pomagając Dawidowi Brehmerowi przy pracy z seniorami.

Bartosz Gruszczyński czyli były zawodnik a obecnie drugi trener Podlesianki Katowice. To tak może na początek naszej rozmowy – jak odnajdujesz się w roli drugiego trenera drużyny seniorskiej?

– Gdy w maju ubiegłego roku dostałem wstępną propozycję pracy jako drugi trener od razu „zapaliłem się” do tego pomysłu. Po trzynastu latach pracy z drużynami dziecięcymi i młodzieżowymi w Podlesiance czułem, że potrzebuje nowych bodźców do działania. Nie miałem większych problemów z przestawieniem się na piłkę seniorską. Pewnie wpływ na to miało to, że zawsze byłem blisko z drużyną, znałem poszczególnych zawodników a  gdy tylko była potrzeba to starałem się pomagać.  Z nielicznymi zawodnikami obecnej kadry miałem też przyjemność grać w jednej drużynie. Z perspektywy czasu uważam że moja decyzja o dołączeniu do sztabu Podlesianki była trafna w stu procentach.

Coś cię zaskoczyło w tej pracy z seniorami? Dotychczas jako zawodnik widziałeś to z tej drugiej strony, więc masz pewnie dobre porównanie.

– Nie tyle zaskoczyło co zdałem sobie sprawę, że w pracy z seniorami jeszcze bardziej trzeba uważać na słowa podczas objaśniania reguł poszczególnych gier i zabaw, nie wspominając już o punktowanych małych grach, gdzie skrupulatnie trzeba liczyć bramki i punkty bo zawodnicy szybko wychwytują ewentualne pomyłki. Inaczej niż dzieci.

Czyli tak  pół żartem pół serio – czasami tych seniorów można nazwać dużymi dziećmi, bo rywalizacja dostarcza im takich samych – jeśli nawet nie większych emocji niż u młodszych piłkarzy. Zgadzasz się?

– Dokładnie tak jest (śmiech). Mnie jednak bardzo cieszy, że oni tak do tego podchodzą. To tylko potwierdza, że zależy im na wygrywaniu w każdej formie rywalizacji na treningu. Z innymi trenerami czasami się śmiejemy, że do sędziowania treningowych gier potrzebna jest przynajmniej trójka sędziowska, a najlepiej jeszcze sędzia VAR żeby sprostać ich wymaganiom, bo jak wiadomo zawodnik zawsze widzi i wie lepiej.

Wniosek nasuwa się zatem jeden – po wielu latach gry w piłkę, widząc to teraz z tej drugiej strony chyba bardziej doceniasz pracę sędziów, bo z poziomu gry na boisku było z tym pewnie różnie.

– No tak. Praca sędziów jest bardzo niewdzięczna.

A jeżeli chodzi o twoje wspomnienia z tej zielonej murawy –  co wspominasz najmilej?

– Gdzieś tam cały czas wracam wspomnieniami do starszych czasów gry w Podlesiance. Panował tu wtedy fajny klimat, rzekłbym nawet, że panował tu swego rodzaju folklor. Do dzisiaj wymieniamy się anegdotami dotyczącymi  zawodników i trenerów z tamtego okresu. A co wspominam Na pewno jednym z milszych wspomnień był awans do czwartej ligi w 2013 roku.

A jest coś, o czym chciałbyś zapomnieć?

– Nie było czegoś takiego.

To może inaczej. Awans na pewno smakował wyjątkowo, ale wówczas tej IV Ligi nie zawojowaliście. Oceniając to po dziesięciu latach, czego wówczas zabrakło, żeby trochę dłużej pobyć w tej lidze?

– W czwartej lidze zostaliśmy tylko na dwa sezony. O ile w pierwszym sezonie jeszcze jako rozpędzony beniaminek na „fantazji” wywalczyliśmy jedenaste miejsce, to w drugim  już niestety nie udało się utrzymać w lidze. Z perspektywy czasu myślę, że zabrakło nam jakości i umiejętności czysto piłkarskich, a zmiany trenerów w naszym klubie też niekoniecznie były moim zdaniem trafione.

Ta dzisiejsza Podlesianka to zespół o wiele lepszy niż ten sprzed dziesięciu lat?

– Oj tak zdecydowanie!  Dzisiejszy zespół przewyższa Nas chyba w każdym aspekcie, ale trzeba dodać, że obecna kadra jest starannie budowana już od kilku lat. I są tego efekty.

No i też warto podkreślić, że klub organizacyjnie na przestrzeni tych lat zrobił ogromny krok do przodu. Z zespołu, który kiedyś dla wielu był anonimowy, dzisiaj może być wzorem do tego, jak profesjonalnie zarządzać klubem. Zgadzasz się?

– Jak najbardziej się zgadzam. W kwestii funkcjonowania klubu również zrobiliśmy duży krok do przodu. Myślę, że od strony medialnej i organizacyjnej plasujemy się w czołówce w Katowicach, a może i nawet dalej. Mogę się pochwalić tym, że to ja założyłem tak dobrze teraz działający fanpage Podlesianki na Facebooku.

Wracając do spraw czysto piłkarskich. Jeszcze niedawno prowadziłeś młodych zawodników Podlesianki, jesteś też dyrektorem Akademii. Wśród tych młodych zawodników widać już graczy, którzy niebawem mogą stanowić o sile drużyny seniorskiej?

– Na pewno jest kilku ciekawych chłopaków w młodzieżowych drużynach Akademii. Tylko, że umiejętności to jedno, a charakter i wytrwałość w dążeniu do celów to drugie. Czasami zawodnicy o mniejszym talencie poprzez swój upór dochodzą dalej. Gdy prowadziłem swój zespół Podlesianki z rocznika 2002/03 miałem nadzieję, że uda mi się wprowadzić większą ilość zawodników do pierwszej drużyny. Niestety, jak to często bywa, w wieku młodzieńczym  inne atrakcje są ważniejsze od piłki nożnej.

Ale kilku chłopaków do tych seniorów jednak trafiło.

Tak. Bardzo się cieszę, że dzisiaj kadrę lidera czwartej ligi współtworzą Dawid Pasieka, Jakub Kawała i Oskar Wróbel, których trenowałem.

Akademia na przestrzeni tych kilku lat, podobnie jak seniorzy – również zaliczyła milowy skok do przodu?

– Akademia Podlesianki cały czas się rozwija. Na teraz mamy sto sześciedziesiąt młodych zawodników z roczników 2006-2017. Można zatem powiedzieć,  że zapotrzebowanie na piłkę nożną w Podlesiu jest spore.

To czego zatem Ci życzyć na najbliższe lata?

– Chciałbym, żeby jak najwięcej zawodników z Naszej Akademii trafiło do pierwszej drużyny, bo to będzie świadczyć o tym, że dobrze wykonujemy swoją robotę.