D. BREHMER: „BĘDZIEMY GOTOWI NA LIGĘ”
4 lutego 2024Nasza drużyną w minioną sobotę uległa w sparingowym starciu III-ligowego Gwarkowi Tarnowskie Góry 0:4. O minionym sparingu, okresie przygotowawczym i aktualnych planach Podlesianki rozmawialiśmy z naszym trenerem, Dawidem Brehmerem.
Za naszą drużyną sparingowe starcie z III-ligowym Gwarkiem Tarnowskie Góry. Już na chłodno – jakie wnioski wyciągnęliście po tym meczu?
– Fajny sprawdzian z zespołem o bardzo ciekawym profilu i wysokich umiejętnościach. Gwarek to młoda, ale bardzo dobrze zorganizowana i ambitna III-ligowa drużyna i to było widać podczas sparingu. Cechowała ich duża intensywność gry, zaangażowanie i profesjonalne podejście do meczu. My na tle Gwarka pokazaliśmy się z niezłej strony i ze sporego fragmentu pierwszej połowy, a także niewielkiego w drugiej byłem zadowolony z naszej gry.
Patrząc jednak tylko na wynik, nie jest on zbyt optymistyczny.
– Suchy wynik jest brutalny, tym bardziej dla zespołu o wysokich aspiracjach jak nasz. Oczywiście – mankamenty również występowały i będziemy pracowali nad tym, aby je zdiagnozować i wyeliminować. Gołym okiem było widać, iż jesteśmy na ciut innym etapie przygotowań niż nasi rywale. Mamy bardzo dojrzały zespół, jednak kilka ważnych osobowości dociera się dopiero po urazach lub po prostu – delikatnie mówiąc – przy naszym bardzo intensywnym etapie przygotowań nie jest wulkanem świeżości. Choć jestem święcie przekonany, że do trudów ligowych będziemy przygotowani perfekcyjnie, to nie zapominajmy, iż próg regeneracyjny przy tak intensywnym czasie jak teraz, na pewno mamy wolniejszy aniżeli zespół o wyraźnie niższej średniej wieku jak nasz rywal. Mimo tego, w pierwszej połowie moim zdaniem w żadnym aspekcie nie ustępowaliśmy Gwarkom, kuriozalności bramek, które straciliśmy przewyższył akceptowalną skalę. Takie sytuacje potrafią „zabić” morale nawet najlepszego zespołu, jednak z dwojga złego lepiej, że wpadły one teraz na wczesnym etapie przygotowań zimowych, aniżeli miałoby się to zdarzyć w meczach ligowych. Z pozytywów – na pewno stworzyliśmy wystarczającą ilość sytuacji by wynik był z goła inny, jednak tym razem albo zabrakło precyzji jak w przypadku strzału z bliskiej odległości Przemka Żemły, albo odrobiny odwagi sędziego, jak w przypadku ładnej, ale nieuznanej bramki Marcina Rosińskiego, czy nie odgwizdanych karnych na Danielu Paszku i Mateuszu Wacławskim. Nie mam broń Boże żadnych pretensji do arbitrów, to w końcu tylko sparing, ale chce tylko zaznaczyć, że z bardzo solidnym zespołem mieliśmy również wyraźne fragmenty, kiedy inicjatywa była po naszej stronie, a o „zerze z przodu” zadecydował raczej los aniżeli wykluczenie naszych ofensywnych graczy przez obrońców III-ligowca. Podobało mi się również, że po lekkim szoku w pierwszym kwadransie uporządkowaliśmy szyki obronne i skutecznie radziliśmy sobie z wysokim pressingiem naszych rywali.
O ile pierwsza połowa była w naszym wykonaniu obiecująca, to w drugiej wyglądało to niestety gorzej…
– Mamy szeroką kadrę i póki co w każdym sparingu korzystamy z całej jej zasobności. Mimo, iż pojawiały się głosy, że sparing z Gwarkiem powinien zostać potraktowany jako swojego rodzaju główny sprawdzian tej zimy to wiedzieliśmy, że na tym etapie przygotowań, takie stawianie sprawy nie zda zupełnie egzaminu, tym bardziej, że 3 Liga zaczyna rozgrywki tydzień wcześniej i to głównie dla nich zegar zaczynał tykać głośniej niż dla nas. W drugiej połowie zagraliśmy już mocno eksperymentalnym zestawieniem i musieliśmy raczej przejść do dosyć głębokiej defensywy, choć uważam, że nawet w tym składzie, nasza gra powinna wyglądać płynniej. Kilku graczy musiało otrzymać po meczu ostrą reprymendę, gdyż oczekuję od naszej młodzieży zdecydowanie lepszej gry, a przede wszystkim wyższego zaangażowania w grę w destrukcji. Błędy techniczne lub ogólnie mówiąc słabszy dzień mogą się przydarzyć każdemu, ale bez względu na to musimy zawsze grać na maksymalnych obrotach i zaangażowaniu, bo tylko to ostatecznie jest w stanie zniwelować nasze braki. Naukę jednak pobraliśmy i mocno liczę, iż przyniesie ona dobre owoce w przyszłości dla naszych graczy.
Zawodnicy czują w nogach ten okres przygotowawczy? Na jakim etapie okresu jesteśmy w chwili obecnej?
– Jesteśmy w trakcie okresu uderzeniowego. Miniony tydzień jak i ten nadchodzący to czas, w którym maksymalizujemy objętość treningową i widzimy się na jednostkach treningowych codziennie. Bardzo cieszy fakt, iż frekwencja na treningach jest niemal stuprocentowa. Nie jest to w końcu kwestia oczywista na poziomie IV Ligi, ale myślę, że w naszym wypadku możemy już mówić o wysokich standardach w tej materii. Po meczu z Polonią Łaziska Górne zmienimy już akcenty treningowe i powoli przechodzić będziemy do tzw BPS-u, czyli bezpośredniego przygotowania startowego, co jednak poprzedzi czterodniowy okres na regenerację i reset psychiczny od intensywnych przygotowań.
Jeżeli chodzi o roszady w składzie Podlesianki – Kadra już zamknięta? Czy szykują się jeszcze jakieś zmiany?
– Mogę z ogromnym prawdopodobieństwem powiedzieć, że 23 osoby, które w tym momencie są do naszej dyspozycji, stworzą szeroką kadrę na rundę wiosenną. Nie przewidujemy już żadnych testów ani transferów „last minute”. Oczywiście życie pisze różne scenariusze, ale jeżeli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, to dysponować będziemy trzema bramkarzami i dwudziestką graczy z pola, którą w trakcie sezonu możemy w razie potrzeby uzupełnić młodzieżą z najstarszej grupy juniorskiej. Okres transferowy nie był dla nas wybitnie intensywny, ale nasz zespół przeszedł spory lifting już latem i wspólnie uznaliśmy, iż dużych zmian po prostu nie potrzebujemy na etapie przerwy zimowej. Odeszli od nas szukający większej liczby minut i nowych wyzwań – Bartosz Marchewka i Szymon Sobierajewicz, a ich ubytek uzupełniliśmy transferem Mariusa Curosa, który stopniowo łapie coraz lepszy kontakt z zespołem. Choć to nie transfer sensu stricte, to na pewno cieszymy się, że od początku roku, możemy już w pełni korzystać z bramkarskich usług Marcela Owsińskiego, którego rehabilitacja po dwóch ciężkich kontuzjach trwała ponad rok.
Czy w zespole wyczuwa się napięcie przed rozpoczęciem rundy?
Przed nami jeszcze niewiele ponad miesiąc do inauguracji wiosennej, ale powoli układamy sobie scenariusze na rundę rewanżową. Obiecaliśmy wyciągnięcie wniosków z zeszłego sezonu, ale konkurencja nie śpi. Ze względu na reorganizację i widma spadku wielu zespołów przewiduje, że każdy mecz będzie na ostrzu noża i o każdy punkt trzeba się będzie bić na przysłowiowe gołe pięści. Naszą rolą będzie optymalizować szanse w tych starciach, ale pamiętajmy, że w piłce nożnej czynnik losowy jest zdecydowanie wyższy niż w innych sportach drużynowych. Mimo tego głęboko wierzę, że należytym przygotowaniem fizycznym i taktycznym, ale też dobra atmosferą wewnątrz zespołu i dużą determinacją sprawimy, że czynnik „x” nie zadziała tym razem na naszą niekorzyść.
To jaki jest cel maksimum na ten sezon?
– Patrząc na strukturę ligi, ciężko na dzień dzisiejszy określić szanse na cel maksimum. Wiemy, że wygranie naszej ligi, byłoby gigantycznym sukcesem, wymagającym od nas niesamowicie dobrej rundy, niemal bezbłędnej, ale nawet gdyby to się udało, to dalej na awans mielibyśmy z racji barażu tylko 50% szans. Wydaje mi się, że najrozsądniej rozłożyć cele na kilka etapów. Po pierwsze powinniśmy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie w nowej zreformowanej IV Lidze, a jeśli to się uda i równocześnie w dalszym ciągu trzymać się będziemy blisko ścisłej czołówki, dopiero wyznaczyć kolejny etap. Póki co uważam, że nadmierne mówienie o awansie i bicie piany na bieżącym etapie rywalizacji, niczemu się nie przysłuży. Mamy doświadczony zespół, który wie o co gra, ale tak jak wspominałem już kiedyś, o naszych ambicjach mają świadczyć czyny, nie słowa.